Microsoft chce kupić Yahoo za 45 mld dolarów! Zaproponowana cena to jakieś 60% więcej, niż warte są akcje tej marki. Nic dziwnego, że w branży internetowej (i nie tylko) wszyscy mówią od kilku dni głównie o tej propozycji. Trzeba przyznać, że Microsoft umie wywołać burzę 😉 i skutecznie zwrócić na siebie uwagę wszystkich wielkich tego świata.
Google dwoi się i troi, aby nie dopuścić do transakcji, która – rzecz jasna – nie pozostanie bez wpływu na jego pozycję na rynku amerykańskim i światowym. Najmądrzejsi analitycy kreślą możliwe scenariusze zdarzeń. Akcjonariusze zastanawiają się czy sprzedawać, czy kupować. Lobbyści każdej ze stron mają pełne ręce roboty (przede wszystkim w amerykańskim kongresie) – bo trzeba do swoich racji przekonać polityków, a regulatorzy rynku zastanawiają się czy Google – odbierany w końcu przez ogół jako monopolista – może zarzucać monopolistyczne praktyki innemu znanemu w świecie monopoliście – Microsoftowi. Sytuacja staje się dość komiczna momentami 🙂
Jak to wygląda z punktu widzenia gracza giełdowego? Cena akcji Yahoo wzrosła, Microsoft chwilowo nieco stracił, ale to dopiero początek 'wojny', zatem najbliższa przyszłość może przynieść zmiany. Jest spore pole do popisu, jeśli chodzi o spekulacje finansowe.
Jak rzecz wygląda, gdy spojrzeć na nią oczami Google? Pozostajemy przy władzy w sektorze wyszukiwarek (mimo, że druga i trzecia z tych największych, czyli Yahoo i MSN łączą się), ale mocno tracimy na potencjale rozwoju innych usług, w których celuje Microsoft i Yahoo (e-mail, news, komunikator…). I jest to rzeczywiście duży problem dla koncernu, który nie może / nie powinien pozwolić sobie na to, aby swoją potęgę opierać tylko na jednym produkcie – to strategicznie zbyt niebezpieczne. Pamiętajmy, że zawsze może pojawić się jakiś trzeci gracz, który skorzysta na potyczkach Google i Microsoftu (tudzież Google i Yahoo) oferując nowe – rewolucyjne rozwiązanie, które na przykład z powodzeniem zastąpi wszystkie dotychczas istniejące wyszukiwarki, bo oparte będzie na jakimś przełomowym rozwiązaniu technologicznym…
Nie zapuszczając się jednak za daleko w przyszłość i nie gdybając, spójrzmy na potencjalną fuzję Microsoftu i Yahoo 'trzeźwo'. Pomińmy również odpowiedź na pytanie – czy świat potrzebuje takiej właśnie alternatywy dla Google…
Łatwo by było w praktyce połączyć te marki?
Yahoo… stosunkowo młoda, kilkunastoletnia dopiero firma wywodząca się z Internetu, ciesząca dość pozytywnym wizerunkiem wśród internautów i mediów.
Microsoft… dwa razy starszy, z wyjątkowo złą prasą od lat i użytkownikami 'uwięzionymi w systemie Windows’… bo to przecież jednak – przede wszystkim – producent programów komputerowych.
Do tego dwa całkiem różne modele ekonomiczne…
Yahoo, jako marka internetowa, opiera się w dużej mierze na oferowaniu użytkownikom Sieci darmowych korzyści, utrzymując się z udostępniania powierzchni reklamowej. Microsoft zarabia na sprzedawaniu, tym samym użytkownikom, licencji na swoje oprogramowanie. Do tego jest w stanie ciągłej ‘wojny’ z największymi reklamodawcami Yahoo… IBM, Oracle, SAP, Apple, Sony, Nintendo…
Oj! Może być ciężko 😉
—
Maciej Gałecki