Jesteśmy zalogowani na swoim koncie googlowym, wpisujemy w Google.com zapytanie. Otrzymujemy wyniki wyszukiwania, a przy każdym z nich mamy strzałeczkę i znak x. Możemy za ich pomocą daną pozycję w rankingu stron przesunąć wyżej lub w ogóle usunąć. Wyszukiwarka zapamiętuje nasze decyzje i przy następnym wyszukiwaniu po tym samym haśle są one już uwzględnione. Odnośnik, który uznaliśmy za wartościowy jest wyżej – tak jak chcieliśmy, a strona WWW, która nam się nie spodobała – zniknęła. Ustawiamy wyniki wyszukiwania wedle własnego uznania… to takie samodzielne pozycjonowanie.
Czy pozycjonerzy powinni zatem martwić się o swoje pozycje w tym biznesie?
Owa 'personalizacja w pozycjonowaniu' dotyczy na razie tylko Google.com i tylko tych użytkowników, którzy korzystają z wyszukiwarki przy zalogowaniu do konta Google. Decyzje internautów zmieniających ranking wyników wyszukiwania widoczne są tylko dla nich samych i nie wpływają (póki co 🙂 na ranking ogólny – widoczny dla wszystkich, ale… w przyszłości być może to się zmieni… kto wie? Jeśli tak właśnie będzie, z pewnością bardziej niż kiedykolwiek zacznie liczyć się jedna z podstawowych zasad tzw. białego SEO – content is king, a spamerzy dziś zaśmiecający indeks wyszukiwarki, będą mieli nieco utrudnione zadanie.
—
Aneta Mitko