Portal Gazeta.pl (powołując się na serwis TechCrunch), przytacza analizy fizyka Alexa Wissnera-Grossa (absolwenta prestiżowego MIT), z których wynika, że jedno kliknięcie w wyszukiwarce Google generuje 7g dwutlenku węgla.
Artykuł, który ukazał się na łamach The Times Online, wzbudził spore poruszenie, nie tylko wśród internautów. By lepiej zobrazować poziom emisji CO2 przez popularną wyszukiwarkę, została ona przyrównana do czajnika elektrycznego generującego podczas pracy mniej więcej 15g dwutlenku węgla. Wnioski nasuwają się same – dwa wyszukania w Google, to emisja CO2 porównywalna z zagotowaniem wody w czajniku elektrycznym.
Choć dane liczbowe brzmią niepokojąco, serwis TechCrunch przekonuje, że nie ma powodów do paniki. Warto wiedzieć, że wyprodukowanie jednego egzemplarza książki to około 2,5 tys. gramów CO2 (350 razy więcej niż kliknięcie w Google). Z kolei przygotowanie pojedynczego cheeseburgera generuje w przybliżeniu 3600 gramów dwutlenku węgla. Na pewno nie zaszkodzi też zastanowić się – ile CO2 posłalibyśmy do atmosfery, gdyby po każdą informację dostępną w Google, trzeba było jechać do biblioteki. A może rozważmy ilu gazet potrzebowalibyśmy, gdyby codziennie przyszło nam śledzić newsy z różnych branż, z całego świata. Ten bilans bez wątpienia wychodzi na korzyść Internetu.
Google odpowiedziało na artykuł z The Times, formułując opinię, iż jedno wyszukanie to ekwiwalent jedynie 0,2 gramów dwutlenku węgla. My przychylamy się do pomysłu, aby pomagać środowisku poprzez ograniczenie spożycia cheeseburgerów 😉
—
Aneta Mitko