Radzi co robić w wolnym czasie, o jaką pracę się ubiegać i tak ogólnie może być bardzo pomocna, ale – jak spekulują niektórzy – może też zaszkodzić, zdradzając niepowołanym osobom szczegóły z prywatnego życia internauty.
Mechanizm jest prosty – wyszukiwarka do tej pory była czyms w rodzaju powiernika. Zbierała informacje o nas, a teraz je wykorzysta stając się naszym najlepszym doradcą. Taką przynajmniej ma nadzieję prezes Google, którego cytuje The Guardian i Gazeta.pl.
Każdy internauta zostawia na WWW swoje ślady. Pisząc blogi, wypowiadając się na forach internetowych czy grupach dyskusyjnych, określamy swoje zainteresowania, poglądy, odkrywamy cechy charakteru… Jeśli zbierze się to wszystko razem – można mieć całkiem przydatny portret charakterologiczny takiego użytkownika i… wykorzystać go – dobrze lub w 'niecnych celach'.
Wyznawcy spiskowej teorii dziejów już teraz obawiają się rozległego dostępu do informacji o ludziach surfujących po necie. Gazeta opisując jeden z czarnych scenariuszy, podaje przykład kandydata do pracy, który podczas rozmowy kwalifikacyjnej przedstawia się jako łagodny i pełen współczucia człowiek, a komisja pokazuje mu na to listę krwawych horrorów, które kiedyś chętnie wypożyczał przez Internet lub – co gorsze – nielegalnie ściągał z Sieci. No i klops!
Wychodzi na to, że wyszukiwarka może zrujnować życie… pod warunkiem jednak, że zamiast samodzielnie myśleć, będziemy wykonywać rozkazy komputera… konkluduje The Guardian.
—
Aneta Mitko