W wywiadzie dla Internet Standard Gillian Muessig, współzałożycielka SEOmoz, zapytana o najgorętsze trendy w SEM wskazała – co zresztą było do przewidzenia – na synergię działań społecznościowych, lokalnych i mobilnych. Szczególnie wyróżnia się tutaj dynamika rozwoju urządzeń przenośnych. Trend jest wyjątkowy, bo wzrost branży kilkukrotnie przewyższa to, co działo się z Internetem na początku jego istnienia. Szacuje się, że w 2012 w USA liczba sprzedanych smartfonów przekroczy liczbę nowych komputerów i laptopów. To wraz z wciąż rosnącym zasięgiem Internetu mobilnego, w tym 3G, będzie też prowadzić do wzrostu potencjału w mobilnym SEM, więc wyróżnienie branży mobile search ma swoje uzasadnienie. Gillian zaryzykowała nawet stwierdzenie, że to 2010 rok był tym na długo wcześniej prognozowanym i oczekiwanym rokiem spod znaku MOBILE.
Temat ten zaczyna być wreszcie dostrzegany i uwzględniany w budżetach reklamowych również w Polsce, jednak… Jak w wielu poprzednich trendach i „gorących” branżach, tak i w tym przypadku to, co w Stanach Zjednoczonych już jest, do nas przychodzi z dużym opóźnieniem. O ile w USA rok 2010 był rokiem „mobile”, o tyle w Polsce jest to rok, w którym dopiero zaczęto dostrzegać urządzenia przenośne.
Na pewno nie można nie zauważyć faktycznie dużej dynamiki rozwoju branży. Według Google liczba wyszukiwań na smartfonach wzrosła w 2010 roku o 400% w stosunku do tego, co było rok temu, jednakże nadal są to liczby tak niewielkie, że obecne uwzględnianie tego typu użytkowników może być po prostu nieopłacalne. Potencjał branży może sprawdzić każdy właściciel serwisu ze skonfigurowanym narzędziem Google Analytics. Udział liczby wizyt przez urządzenia przenośne w ciągu ostatnich miesięcy zazwyczaj nie przekracza 1%, a często jest niestety dużo niższy 🙁
Do podobnych wniosków możemy dojść analizując statystyki wyszukiwań według narzędzia Google do analizy słów kluczowych. Średni udział w wyszukiwaniach na smartfonach osiąga nie więcej, niż 0,3 – 0,5% i nadal jest niższy, niż udział wyszukiwań na urządzeniach starszej generacji – obsługujących WAP (2 – 3%).
Na tle rynku amerykańskiego liczby te wyglądają dość mizernie. Na przeciętnym amerykańskim serwisie ruch z urządzeń przenośnych zazwyczaj przekracza 5%, a nierzadko jest większy, niż 15%. Udział wyszukiwań na smartfonach już dawno przekroczył wyszukiwania na telefonach komórkowych i dla większości fraz osiąga 15 – 20%. Tak wysokie poziomy ruchu w Stanach potwierdzają postępującą „mobilną” rewolucję i powodują, że kanał mobilny może tam być z powodzeniem uwzględniany w budżetach reklamowych.
W Polsce, nawet mimo ogromnego, nieliniowego tempa rozwoju, kanał mobile w tym roku nie będzie się jeszcze znacząco liczył w marketingu internetowym, chociaż wysoka dynamika zmian branży interaktywnej powoduje konieczność uwzględnienia urządzeń przenośnych w długofalowych strategiach działania. W końcu mamy w kraju ponad 46 mln aktywnych kart SIM, a ich użytkownicy z miesiąca na miesiąc w coraz bardziej zaawansowany sposób korzystają z mobilnego Internetu, używając różnych możliwości mobile search i stykając się z coraz bardziej użytecznymi formami reklam. Już teraz warto eksperymentować realizując w mobilnym Google kampanie linków sponsorowanych z przyciskiem ‘click to call’ lub na przykład emitować dla wyszukiwania lokalnego reklamy z rozszerzeniem Google Maps. Reklamodawcy mają coraz więcej możliwości działania na tym polu (choćby w obszarze precyzyjnego targetowania reklamy mobilnej) i warto to wykorzystać (przećwiczyć) już teraz, aby być gotowym, gdy mobilna rewolucja już za „moment” naprawdę opanuje nasze podwórko.
—
Aneta Mitko