Zwykle na wszystkich stronach wyników wyszukiwania konstrukcja opisu pojedynczego odnośnika jest identyczna:
- najpierw widzimy tytuł strony, będący jednocześnie odnośnikiem do niej (jest zresztą najbardziej wyróżniony),
- pod nim znaduje się opis (generowany dynamicznie z treści strony lub na podstawie dedykowanego znacznika kodu HTML),
- następnie adres dokumentu oraz ewentualnie inne dodatkowe informacje, np. możliwość obejrzenia kopii czy informacje o dacie indeksacji dokumentu.
Czasami jednak tytuł i opis strony w wynikach wyszukiwania mają niewiele wspólnego z informacjami zamieszczonymi na stronie, a wtedy zwykle również nie do końca odpowiadają właścicielowi serwisu pod kątem przekazu informacyjnego i marketingowego wzbudzenia zainteresowania, a co za tym idzie – niekoniecznie zachęcają do kliknięcia. Sytuacja taka ma miejsce (przede wszystkim w przypadku światowych wyszukiwarek – np. Google i MSN Search) w przypadku, gdy w katalogu DMOZ (Open Directory Project) znajduje się wpis o danej witrynie. W takiej sytuacji wyszukiwarki pobierają konfigurację tego wpisu i prezentują we własnych wynikach wyszukiwania, zamiast przedstawiać to, co zostało zawarte przez autorów w dokumencie.
Ze względu na niezadowolenie z tego typu automatycznego „zapożyczania” tekstów, wyszukiwarki (zarówno MSN Search i Google) wprowadziły możliwość blokowania importu danych dla pojedynczych stron przy pomocy specjalnego znacznika. Od teraz mamy praktycznie pełną kontrolę nad postacią tytułu w wynikach wyszukiwania, który – jeżeli tylko chcemy – zawsze może być generowany wyłącznie na podstawie tytułu strony.
Efekt – większa kontrola nad sposobem prezentacji w wynikach wyszukiwania oznacza z kolei większy wpływ na możliwość osiągania korzyści z obecności w wynikach wyszukiwania.
—
Maciek Gałecki