Nie żartuje Google i nie będą żartować sobie internauci. Przynajmniej taki jest zamysł wyszukiwarki, która raz na zawsze likwiduje tzw. Google bombing.
Nie będzie już sytuacji, w której po wpisaniu w oknie wyszukiwania Google obraźliwego lub ośmieszającego określenia, na pierwszych pozycjach w naturalnych wynikach pojawią się np. oficjalne strony WWW znanych polityków. Google odcina się od kojarzenia marki z jakimikolwiek poglądami politycznymi i chce zapobiegać manipulacjom wynikami wyszukiwania, dlatego zamierza nie dopuszczać do takich incydentów, a są one obecnie dość częste i to w różnych krajach na całym świecie.
Całą tę sytuację ma uzdrowić (jak to w Googlu zwykle bywa) specjalny tajemniczy algorytm, który – krótko mówiąc – 'namierzy i rozbroi'. Z technicznego punktu widzenia będzie to po prostu lepsza analiza linków prowadzących do danej strony WWW i być może zestawienie ich z treścią witryny, co pozwoli wykryć ewentualną manipulację. Do doskonałości mu jeszcze rzecz jasna daleko, ale wyszukiwarka liczy na pomoc lojalnych internautów, którzy zamiast się śmiać, mogliby zgłaszać znalezione przez siebie googlowe bomby.
Będą zgłaszać?
Nie wydaje nam się 🙂
—
Aneta Mitko